czwartek, 28 stycznia 2016

Angelfall ~ Susan Ee


Tytuł oryginału: Angelfall
Tytuł polski: Angelfall
Autorka: Susan Ee
Cykl: Opowieść Penryn o końcu świata
Wydawnictwo: Filia 
Data wydania: 17 kwietnia 2013
Liczba stron: 316

""Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem."
Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?

Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry. Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem.

Czy postąpią właściwie?

"Angelfall" to trzymająca w napięciu, momentami brutalna i krwawa opowieść o końcu świata.

Mroczną atmosferę książki równoważą pełne humoru dialogi, a postapokaliptyczny mrok rozjaśniają promyki nieoczekiwanie rodzącego się uczucia."


-lubimyczytać.pl 


Sięgnęłam po tę książkę, gdyż bardzo zaciekawił mnie ostatnim czasem temat aniołów. Wiecie jestem w trakcie czytania serii Dary Anioła i trylogii Diabelskie Maszyny i się tak nimi zachwycam, że chętnie bym przeczytała coś innego o skrzydlatych obrońcach. Tutaj mamy trochę inaczej ich przedstawionych, bo to właśnie ONE zesłały na świat śmierć i zniszczenie. A, że lubię takie klimaty zagłady to, jak najszybciej poszłam do biblioteki i wypożyczyłam książkę.

Penryn wraz z swoją siostrą (Paige) oraz jakże "normalną" mamą, że tak powiem znalazły się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Za głośne westchnienie Paige, niestety stało się dla niej nie za dobre i porwał ją anioł. Penryn jako odpowiedzialna starsza siostra zamierza wyruszyć jej na ratunek. Towarzyszem, tej jakże zacnej eskapady, stanie się nikt inny jak jej największy wróg, także będzie super. 

Główna bohaterka jest najnormalniejszą postacią w całej książce, dosłownie. Chociaż czekajcie.. Czy to nie ona wysmarowała sobie kremem nogi, kiedy kilka minut wcześniej założyła na nie rajstopy? Tak, to chyba ta pani. Nie wiem czy to błąd w tłumaczeniu czy może ja źle przeczytałam, ale już nie chcę mi się do tego momentu wracać. Matka to była dopiero bomba i "kupa śmiechu". Z tego powodu, że jest chora na głowę to cudowne po sobie pamiątki zostawiała. Szkoda, że niestety było jej stosunkowo mało w książce.

Książka, według mnie nie była przewidywalna. Na szczęście nie było postaci, które by mnie irytowały, dziękuję! Jedyne co już mnie nudziło/wkurzało pod koniec, to to, że chyba przez dwie strony było opisywane jak idzie i opowiadała wszystko co dookoła się dzieje. Dla mnie to było straaasznie nużące, więc pobieżnie przeczytałam, co się dzieje i chciałam już tylko skończyć. Okładka jest średnia, nie powala mnie. Nie była to historia, że po prostu: O Boże muszę cały czas czytać, bo umre!!", tylko taka bardziej ujdzie w tłoku. Mam zamiar zabrać się za drugi tom, ale nie będzie to za szybko, bo nie widzę niczego niezwykłego w tej książce.

Moja ocena: 7/10


2 komentarze: